Głęboki wdech, gwiazdy i cisza – zagrożone doświadczenia, które elektryzują

Jaki jest współczesny konsument? Zaangażowany, świadomy i zdający sobie sprawę, że ma wpływ na markę. Wytyka błędy, chwali i promuje. Widzi potrzebę zmian, chcąc odciskać mniejszy ślad na środowisku. Tęskni za tym, co pamięta z lat młodości – śnieg skrzypiący pod butami, długie spacery, kontakt z naturą.

Nie każdy jest zainteresowany losami Ziemi, ale byłoby dużą ignorancją nie dostrzegać segmentu klientów, dla których bycie eko to codzienność. Obserwując znajomych i influencerów w mediach społecznościowych, widzę jak upominają marki za zbyt dużą ilość foli w zapakowanej przesyłce, za to, że karton nie pochodzi z recyklingu, ale jest bielony. Chwalą za rezygnację z oleju palmowego i wprowadzenie ekorozwiązań.

Taki ekokonsument to również gość hotelowy, szukający miejsc, które będą się wpisywać w jego filozofię. Miejsc, gdzie doświadczy kontaktu z naturą, za którą tęskni. Zdarza się więc, że szukając miejscówki, przeszukuje Slowhop i wybiera agroturystykę, ekopensjonat albo ekoresort.

Czyste powietrze vs. smog

W opublikowanym przez Airly raporcie „#OddychajPolsko” czytamy, że w latach 2017–2019 przez 226 dni oddychaliśmy zanieczyszczonym powietrzem. „Światowa Organizacja Zdrowia, oceniając wpływ zanieczyszczonego powietrza na zdrowie ludzi, oszacowała, że rocznie na świecie z powodu zanieczyszczenia powietrza umiera przedwcześnie od 6 do 7 milionów ludzi. W Polsce jest to 40–45 tys. niepotrzebnych zgonów w skali roku. To średniej wielkości miasto, które znika z powierzchni Polski dlatego, że mamy zanieczyszczone powietrze. W około 70 proc. są to zgony spowodowane przede wszystkim chorobami serca i układu krążenia” – pisze na łamach raportu profesor kardiologii Paweł Buszman.

Chcemy się chronić przed skutkami smogu. Dlatego do mieszkań kupujemy oczyszczacze powietrza, na zewnątrz coraz częściej zakładamy maski. Jeździmy do miejsc, w których weźmiemy głęboki wdech bez strachu o zawartość powietrza. Choć czasami wystarczy przespacerować się do hotelu, który w strefie spa ma również grotę solną. Na stronie Kopalni Soli „Wieliczka” czytamy, że „powietrze w grocie solnej to prawdziwa skarbnica. W dodatku skarbnica, której nie dostaniemy w środku tygodnia nigdzie indziej. Wapń? Wzmacnia naszą odporność. Magnez? Wspomaga układ sercowo-naczyniowy. Potas, sód i chlorki? Wpływają na pracę serca. Miedź? Działa przeciwgrzybiczo. Selen i brom? Zwalczają wolne rodniki”.

Macie grotę solną? Wykorzystajcie ten niewątpliwy atut w komunikacji z potencjalnym gościem hotelu.

Gwiazdy vs. zanieczyszczenie sztucznym światłem

Nie tylko smog, ale i nadmiar sztucznego światła ma zły wpływ na zdrowie. Zanieczyszczenie światłem to obecność sztucznego światła produkowanego i marnowanego przez człowieka. Przez to naturalny poziom jasności nocnego środowiska jest zaburzony. Na ten problem już kilkadziesiąt lat temu zwrócili uwagę astronomowie, którzy zauważyli, że na Ziemi jest coraz mniej miejsc, z których można prowadzić obserwacje nocnego nieba. Nadmiar światła nazywany jest cichym zabójcą. Profesor Krystyna Skwarło-Sońta, zajmująca się tematem zanieczyszczenia światłem, mówi, że „wszystkie organizmy, podobnie jak światła słonecznego, do odpowiedniego funkcjonowania potrzebują również ciemności”.
W serwisie internetowym Forsal.pl czytamy: „Znane są przypadki, w których żółwie po wykluciu z jaj nad brzegiem oceanu, zamiast iść w stronę wody – tak, jak powinny – szły w kierunku lądu, bo tam znajdowały się źródła światła, naśladujące odbite w wodzie światło księżyca”.

To zjawisko być może nie dusi nas w gardle tak jak smog, dlatego mówimy o nim rzadziej, ale zastanów się, kiedy ostatni raz widziałeś rozgwieżdżone niebo. Ja kilka miesięcy temu miałam okazję przypomnieć sobie ten widok, będąc w hotelu Hanza Pałac. Zdziwienie i zachwyt, jakie mnie ogarnęły po odsłonięciu zasłon, pamiętam do tej pory. Niebo delikatnie rozświetlało ciemny park. Za oknem nie widziałem żadnego sztucznego światła.

Być może i w Twoim hotelu można wyłączyć lub ograniczyć niepotrzebne oświetlenie zewnętrzne?

Cisza vs. szkodliwe decybele

Mówi się, że hałas to zagrożenie, które często lekceważymy. Tymczasem zaburza on funkcjonowanie ludzi i zwierząt. Najczęstszym źródłem niechcianych dźwięków jest ruch drogowy. Agnieszka Fiedorowicz w zimowym „Przekroju” pisze, że około 125 mln Europejczyków jest z tego powodu narażonych na dźwięki o natężeniu wyższym niż 55 decybeli, a to poziom uznawany z szkodliwy. Natomiast jeżeli jesteśmy narażeni przez długi czas na dźwięki powyżej 85 decybeli, grożą nam uszkodzenie słuchu oraz zaburzenia równowagi. Hałas potęguje też zdenerwowanie i zmęczenie oraz wywołuje stres.

Warto więc zadbać o dobre wyciszenie pokoju i skontrolować poziom głośności klimatyzacji. Spraw, by kosiarki do trawy jak najmniej przeszkadzały gościom. Rozważ, czy dmuchawy do liści da się zastąpić bardziej tradycyjnymi metodami.

Ciekawą inicjatywę – Quiet Parks International – stworzył ekolog akustyczny Gordon Hempton. Organizacja wyszukuje i certyfikuje strefy wolne od hałasu tworzonego przez działanie człowieka. W planach jest również certyfikacja hoteli. Czy Twój obiekt może pochwalić się ciszą?

Tęsknota za kontaktem z naturą jest coraz większa. Jeżeli pracujesz w hotelu, który gwarantuje bliskość przyrody, chwal się i pisz o tym w swoich przekazach. Dźwięk topniejącego śniegu, zapach maciejki wieczorem, liczenie gwiazd na niebie – wszystko to być może dostarczy Twoim gościom nie mniej elektryzujących wrażeń niż najbardziej wyszukany masaż.