Marketingowy bełkot, czyli dlaczego Twoja oferta nie jest wystarczająco dobra?

Są w komunikacji rzeczy, które działały, ale już się nie sprawdzają. Są słowa uznawane za uniwersalne wabiki, które teoretycznie powinny trafiać do wszystkich grup wiekowych i zawodowych, tymczasem jest inaczej. W codziennej komunikacji z gościem znajdziemy pełno marketingowego bełkotu. I tak mnożą się na potęgę „atrakcyjne, kompleksowe oferty na najwyższym poziomie”.

 

Czasami zamierzamy coś napisać lub powiedzieć i okrasić to mocnym sprzedażowym afrodyzjakiem, ale na dobrą sprawę nie wiemy, co chcemy przekazać. Ponieważ nie mamy czasu, by to przemyśleć, idziemy drogą utartych schematów. Bez pomysłu na komunikację z gościem daleko jednak nie zajdziemy.

 

Marketingowy bełkot na hotelowych stronach internetowych 

 

Spójrz na strony internetowe, oferty biznesowe i newslettery. W dużej mierze znajdziemy tam ten sam marketingowy bełkot, czyli słowa, które nic nie wnoszą do komunikacji z naszym klientem biznesowym czy gościem hotelowym.

 

„Poza profesjonalną bazą szkoleniową zapewniamy Państwu bogaty wachlarz usług dodatkowych […]”.

 

„Stworzony specjalnie dla Państwa. To będzie niezapomniany wyjazd! Oprócz wyśmienitej kuchni, zadziwiającej feerią smaków i kolorów potraw hotel przygotował dla swoich Gości bogatą ofertę możliwości rekreacyjnych i atrakcji dodatkowych […]”.

 

„Rodzinny pakiet wiosenny to idealna propozycja dla rodzin z dziećmi. Udogodnienia sprawią, że każdy będzie czuł się komfortowo podczas ferii nad morzem czy też weekendowego wyjazdu z najbliższymi”.

 

Czy któryś z tych komunikatów przykuł Twoją uwagę? Zaciekawił Cię? I zachęcił do rezerwacji pokoju? To właśnie marketingowy bełkot. Wypowiedź bez większego znaczenia, a jednak wpisana w naszą komunikację. Czytając to, tracimy czas, a nasz poziom emocjonalnego zaangażowania jest raczej bliski zera.

 

Marketingowy bełkot – skąd bierze się problem?

 

Wyobraź sobie, że specjalista od marketingu przez kilka dni pisze ofertę biznesową. Kolejne dni wypełnia mu praca nad tekstami na stronę internetową. W międzyczasie musi opracować treści do folderu. Mało realne? W wielu branżach marketingowiec to osoba zajmująca się również sprzedażą bezpośrednią. Organizacja imprez firmowych czy dopinanie weselnego menu prawdopodobnie są dla niego ważniejsze niż twórcza zabawa słowem.

Bełkot komunikacyjny jest bardzo powszechnym zjawiskiem. Pamiętasz sytuację, kiedy stworzyłeś komunikat, który w skrócie można by określić laniem wody? A może byłeś świadkiem takiej chaotycznej rozmowy?

Pracując jako dziennikarka, zwracałam uwagę, by pisać prosto, tak żeby każdy odbiorca mógł zrozumieć np. przebieg wydarzenia. Nie mniej ważne było poruszanie tematów, które dotyczą czytelników. Co się jednak stało, gdy zaczęłam pisać nie dla gazety, ale dla firm? Spod moich palców wyskakiwały „produkty w atrakcyjnej cenie” i „kompleksowe rozwiązania”. Jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i one. Szybko przejmujemy wzorce ze środowiska, bo wydaje nam się, że skoro inni tak robią, to znaczy, że my też tak możemy i to się sprawdzi. Taki ludzki błąd poznawczy.

Warto jednak ukrócić praktyki tego typu. Pisać i mówić tak, żeby angażować gościa na każdym etapie kontaktu z hotelem.

 

Pisz/mów tak, żeby każdy rozumiał

 

Siedzisz w kawiarni z koleżanką i namawiasz ją na weekend w SPA. Mówisz: „Wybierz się ze mną na atrakcyjny wyjazd do pięknego hotelu, w którym otrzymamy profesjonalny i kompleksowy pakiet odnawiających zabiegów”? Absurd, prawda? Jest duże prawdopodobieństwo, że na twarzy Twojej koleżanki pojawi się grymas niezrozumienia. Dlaczego więc zasypujemy klientów takimi tekstami?

Marketingowy bełkot niszczy komunikację z klientem. Powielając te same słowa, które mają oddawać atrakcyjność oferty, hotel tak naprawdę traci na indywidualności. Warto pisać prosto i obrazowo. Prosto nie znaczy nudno. A obrazowo to tak, żeby wpłynąć na wyobraźnię drugiej osoby. Na przykład „relaksacyjny masaż stemplami ziołowymi” rozwiń o krótki opis: „Podczas masażu ciepła mieszanka ziół owinięta bawełnianym materiałem uwalnia aromat i delikatnie rozgrzewa napięte mięśnie”.

Na tym oczywiście nie koniec. Zacznijmy jednak delikatną rozgrzewką. Przejrzyj swoje materiały, oferty, stronę internetową, prezentację i teksty przemówień. Jeśli są one wolne od marketingowego bełkotu – BRAWO! Jeżeli chcesz coś w nich poprawić, to zapraszam do lektury mojego bloga, niedługo pojawi się kolejny wpis o komunikacji z gościem hotelowym.